Odpowiedzi #2 – Kaczor
Nareszcie doczekaliśmy się wyzwań :). (…) prezentacja “dziewiczy” wjazd do jakiegoś niezwykłego, słynnego miasta, Amberu, Throalu, Night City, itd. Miasta nowego nie tyle dla gracza, co dla jego postaci, kawałek który ruszy nawet starego wyjadacza (albo chociaż sprawi że w jego zblazowanych oczach pojawi się przez chwilę dawny, młodzieńczy blask!) Coś co podkreśli wagę tych kilku(nastu) zdań ogólnego opisu. Notkę Aureusa przeczytacie tutaj. Staram się nie przekraczać trzech utworów w notce, ale tym razem się nie udało. Będą za to najróżniejsze klimaty. Bez przynudzania przechodzę do konkretów: Hughes Hall – Sleep Now Kawałek „z przejściem”. Idealny do SFów. Z powodu pierwszego dźwięku urodził mi się do niego opis ze statkiem wychodzącym z hiperprzestrzenni w rozbłysku światła. Następnie mam chwilę by opisać, że pojawił się nad gęstym lasem, gdzieś nisko w atmosferze planety typu ziemskiego. Następnie opisuję jego obły kształt, dysze czy cokolwiek jak mknie przed siebie, zbliżając się do wzniesienia. Wreszcie trafiamy na przejście (0:58) linia drzew się urywa a w dole przed nami rozpościera się miasto pełne strzelistych budynków, świateł, dziesiątek pojazdów naziemnych na ulicach i powietrznych uwijających się pomiędzy budynkami i przerzuconymi nad ulicami napowietrznymi pociągami. Ogrom i masa ruchu. Harry Gregson-Williams – Syracuse Ten kawałek jest prostszy, ale również „z przejściem”. Nie mam dla niego dedykowanego opisu, istotne jest, że po piętnastu sekundach pojawia się miasto/statek/armia i jest epicko. Shigeru Umebayashi – Tai-He Song Epicki kawałek z Curse Of The Golden Flower (tłumaczenie polskawe: Cesarzowa). Znajdzie zastosowanie chyba we wszystkich skośnych klimatach, z L5K na czele. Zależnie od skali przygody/kampanii może to być dwór daimyo, albo pałac cesarski – cokolwiek będzie najwyższą półką dla danej drużyny. Śpiew jest tak rozciągnięty, i „instrumentalny” że nie powinien przeszkadzać nikomu w narracji. Michael McCann – Watchtower Raz jeszcze SF, chociaż może współczesna metropolia, typu NY czy Tokio też by się nadawała. Nie wiem czy to kwestia tego utworu (szczególnie w okolicach 1:10-1:50), czy po prostu tego jak głęboko wrył mi się w mózg Blade Runner (którego wbrew pozorom nie czczę jako uber-SF), ale nie wyobrażam sobie tego opisu bez deszczu zalewającego ludzi i ulice, dodającego kolejną warstwę refleksów od świateł ulicy, reklam i neonów. Hans Zimmer & John Powell – Sacred Pool Of Tears Znów skaczemy na klimaty fantasy, ze wskazaniem na skośność (chyba, że ktoś wyprowadzi mnie z błędu). Z utworu wyciąłem niecałą minutę na początku, by zostawić tylko tą niesamowitą rozbiegówkę i późniejszą epę. Mam dedykowany opis pod ten utwór, ale będę świnia i nie zdradzę jaki. Powiem tylko, że przedstawia on niesamowite miejsce, gdzie rozgrywa się cała przygoda. Mam nadzieję, że: – Się spodoba Kaczorowi – Się spodoba innym – Się przyda Kaczorowi – Się przyda innym – Nie będzie to ostatnia notka z pod znaku „koncertu życzeń”
Dodaj komentarz
Want to join the discussion?Feel free to contribute!