ASSASIN'S CREED: VALHALLA – PIEŚŃ CHWAŁY
Mistrzowska okładka!
Tym razem wydawnictwo Egmont chwyta nas za serce i próbuje wyrwać je wraz z kilkoma pobrzękującymi w kiesie monetami, prezentując krótką, wikińską opowieść poprzedzającą wydarzenia z gry „Assasin's Creed: Valhalla”. Cwany sposób amerykańskich twórców polega na tym, że okładki rysują mistrzowie grafiki (tutaj Karl Kopinski), a resztę już ktoś inny, ponieważ to właśnie piękne okładki sprzedają w dużej części komiksy.
Ta stara prawda działa też tutaj, wyzwalając moją chęć posiadania tak, że gdybym nie dostał komiksu od wydawcy, pewnie łupieżczo zrabowałbym go z jakiejś biblioteki klasztornej. Dwójka bohaterów, Sigurd i jego przybrana siostra Eivor, otuleni zielonym światłem zorzy polarnej na tle zimnych, szczytów górskich szykują się do walki.
W środku wcale niezgorzej…
Muszę przyznać, że rysunki wewnątrz komiksu też są całkiem udane, chociaż rysownik dużo lepiej radzi sobie ze scenami zbiorowymi niż z twarzami bohaterów. Te są niekiedy zwyczajnie brzydkie i przybierają trudne do określenia emocje (chociaż można się domyślać, że najczęściej mają przedstawiać nienawiść lub ból). Zaskakująco, komiks powiązany z grą nie jest tylko jej reklamą, ale fabuła może zostać zrozumiana nawet przez takiego nie-gracza jak ja i jest wewnętrznie spójną opowieścią, choć ze zbyt otwartym zakończeniem. To zabieg oczywiście zamierzony, w końcu mówimy jednak o promocji gry.
Ale o co tu chodzi?
Fabuła, miejscami lekko chaotyczna i zarazem dość krótka, przedstawia nam dwie odrębne opowieści. W pierwszej z nich porywcza wojowniczka Eivor doprowadza swymi czynami do bardzo poważnych, śmiertelnych konsekwencji dla swojego rodu. Omotana przez szaloną, młodą wiedźmę i zaślepiona wizją skarbu Heimdala oraz pewnego pozaziemskiego obiektu brnie w swym destrukcyjnym uporze naprzód, rozpętując konflikt pomiędzy swym przybranym ojcem, a obecnym królem Skandynawii. Wydarzenia te przeplatają się z drugą opowieścią, o Sigurdzie, który gdzieś nad Dniestrem rabując i plądrując w poszukiwaniu dobrego miecza z „tyglowej” stali, natrafia na tajemniczego, odzianego w biel i uzbrojonego w wysuwane ostrza mężczyznę. Czy ów śniady osobnik to wróg, rywal, a może sprzymierzeniec w walce z nadchodzącymi z Konstantynopola dyplomatami knującymi swe misterne, złowieszcze plany?
Wiele w tej opowieści brutalności, okrucieństwa i bezsensownych śmierci towarzyszy. Jednocześnie wartka akcja przeplatana jest żywymi dialogami oraz pędem za nieodkrytą przygodą czającą się na horyzoncie.
Warto przeczytać!
Należy wspomnieć, że niczym basior do gardła, rzuca się w oko także bardzo kompetentne tłumaczenie weterana bitew translatorskich Jacka Drewnowskiego. Widać, że lubi on mity nordyckie, gdyż bohaterowie opowieści groźnie porykują klątwami i archaicznymi docinkami z użyciem imion mieszkańców Asgardu i Hel. Nalejcie mu miodu!
Co sądzę o tym wydaniu?
Cena jest dość wysoka za ledwie 70-cio stronicowy zeszyt, ale zapewne wpłynęła na nią droga licencja, jednak w tym wypadku Egmont dobrze zainwestował, wydając produkt nie tylko dla najwytrwalszych fanów.
Ocena końcowa: Siedem grzmotnięć toporem w czaszkę (właściwie sześć i jedno szybkie pchnięcie nożem, ale zaokrągliłem ze względu na okładkę).
„Assasin's Creed: Valhalla – Pieśń Chwały”, scen. Cavan Scott, rys. Martin Tunica, kolory Michale Atiyeh
Assassin’s Creed Valhalla. Pieśń chwały
Nieustraszeni wikingowie mierzą się ze swoim przeznaczeniem w prequelu bestsellerowej gry wideo Ubisoftu Assassin’s Creed® Valhalla.