Ktoś ładnie powiedział, że tytuł stworzony przez studio Draw Distance to taki support przed główną gwiazdą sceny. Mowa tu oczywiście o Vampire: The Masquerade: Bloodlines 2, na które ostrzymy sobie kły od dawna i które ma pojawić się w 2021 roku. Ale dziś porozmawiamy o Koteriach. Zatem do rzeczy! Merry (M) i Dziczka (D) wzięły tę grę na warsztat i poniżej znajdziecie ich spostrzeżenia!
Czego można spodziewać się po grze?
M: W “Coteries…” będziemy czytać. I w zasadzie tylko to. Nie czepiam się, to w końcu visual novel.
D: Ale mogę obiecać, że to kawał całkiem dobrej lektury!
Skoro czytanie – jak oceniacie jakość tekstu?
M: Pierwszy zarzut to nadmiernie i dość sztucznie wydłużane ścieżki dialogowe, które do przejścia tutorialu w zasadzie nie dają żadnego wyboru.
D: Ej, nawet w tutorialu masz wybór… No może nie pełen, bo jest jedyna „słuszna” droga, ale sprawdziłam te „niesłuszne” i przynajmniej są konsekwentni – głupie decyzje oznaczają śmierć postaci i za to ich szanuję.
M: To fakt. Potem – cóż – pod względem narracji gra jest bardzo nierówna. Niektóre gałęzie dialogowe są jasne i stanowią klarowną reakcję na podjęte przeze mnie decyzje, inne (i niestety jest ich tu bardzo dużo) to inaczej ujęte, ale wciąż te same wersje lub wstawione na siłę, niewynikające z niczego dodatkowe zapychacze (ileż razy można przewijać “good bye”, “see you there” etc.).
D: Tak, przegadane trochę. Ale za to opisy pojawiające się pomiędzy samymi dialogami – miałam ogromną przyjemność z czytania tego. Nie ukrywam, chciałabym umieć tak plastycznie operować klimatem, bo mimo wszystko jest on zachowany na przestrzeni całej rozgrywki.
M: Tym bardziej szkoda, że twórcy nie zadbali o polską wersję językową i nie przejechali redakcyjnie tekstu co najmniej 10 razy…
To, w jaki sposób poprowadzicie rozmowę, ma wpływ na to, czy uda Wam się osiągnąć Wasz cel.
A sama historia?
M: Zawiązanie nie należy do odkrywczych. Gra serwuje wybór przedstawiciela jednego z trzech klanów (Torreador, Brujah i Ventrue). W obu granych przeze mnie przypadkach (Torreador, a później Ventrue) moja postać staje się ofiarą bezprawnej przemiany w wampira.
D: Tak jest w każdym przypadku. Ja wybrałam Brujah i akurat to niczego nie zmienia.
M: No właśnie, więc, jako że każda przemiana powinna być przyklepana przez księcia danego miasta, a tutaj ewidentnie nie miało to miejsca, sąd nieśmiertelnych w pierwszej kolejności chce ukarać moją postać.
D: Szok i niedowierzanie, prawda? I jeśli zastanawiacie się, czy da się zakończyć na tym etapie – tak, polecam spróbować…
M: To może być ciekawe doświadczenie! Ale jak na pierwszy konflikt…
D: Trochę meh? Większe wrażenie zrobiła na mnie wcześniejsza rozmowa z Szeryfem.
M: No tak, nie robi wow, bo wyciąga nas wpływowa protektorka – Sophie. I to ona wprowadza naszego bohatera w sekrety Camarilli i rządzącej nią polityki. Z czasem budujemy sobie naszą własną koterię, w której dobieramy sobie sojuszników, robimy wrogów i rozwiązujemy konflikty wedle naszego uznania – tu bardzo istotna jest mechanika zdolności przyporządkowanych do klanu, z którego pochodzimy (np. Dominacja wśród wampirów Ventrue).
Możecie poznać kilka pobocznych historii, które jak najbardziej mają wpływ na główną oś fabuły.
D: I jak już jesteśmy przy koterii – to jest wow!
M: Tak. W grze spotkamy całą gamę barwnych i ciekawie przedstawionych NPCów.
D: Przyznam, że byłam w szoku, do jakiego stopnia wciągnęły mnie te, poboczne do głównej osi fabuły, historie. Uważam, że są one dużo ciekawsze.
M: I te wątki możemy dobierać sami, skupiając się na tych, które interesują nas najbardziej. Generalnie mamy 20 nocy, aby uporać się z wampirzymi intrygami.
D: A dzieje się sporo i nie jestem przekonana, czy da się wszystkie opcje ogarnąć podczas jednej rozgrywki. Mnie się nie udało.
M: Można podlizać się Malkaviańskiej streamerce, zrobić wrażenie na detektywie Nosferatu, zaprzyjaźnić z tajemniczą Gangrelką…
D: I skumać się z dość uroczym Tremerem…
M: Uroczym?!
D: Zyskuje przy lepszym poznaniu… Albo mam słabość do historii związków rodem z Romeo i Julii…
M: Aha… No dobra, to co jeszcze można…
D: Jeść…
W mroku ulic Nowego Jorku czają się Spokrewnieni, a każdy z nich ma swoją własną agendę.
M: No jasne! W trakcie tych historii można jeszcze zjeść (z) kilku (nie)winnych ludzi, tak aby nie zostawić po sobie śladów. W końcu należy przestrzegać Maskarady, czyli zasłony, którą wampiry odgradzają się od ludzi i pilnują jak oka w głowie.
D: Mhm, a my jesteśmy świeżutkim, nieokrzesanym dziecięciem… Powodzenia!
M: Dlatego ważne jest, aby pamiętać o Bestii, która odzywa się w nas, gdy nie zaspokajamy Głodu. Jest to kolejna mechanika wzbogacająca narrację.
D: I jest świetnie pomyślana. Do tego stopnia, że niektóre opcje wyborów są dostępne tylko jak jesteśmy baaardzo głodni…
M: Podjęte przez nas decyzje prowadzą do konkretnego zakończenia gry. Fajnie, że twórcy zadbali, aby rozwiązań było co najmniej kilka! Choć ja skończyłam grę po 18 nocach…
D: Ja jeszcze nie dotarłam po razu drugi do samego finału, więc nie ocenię różnorodności, ale ten, który widziałam, był ciekawy z punktu widzenia historii. Fajne.
Co z oprawą?
M: Oprawa graficzna gry stoi na wysokim poziomie, a nastrojowa muzyka pozwala rzeczywiście zatopić się w klimacie deszczowego mrocznego Nowego Jorku i przypomnieć sobie najlepsze elementy erpgowego Świata Mroku.
D: Ja żałuję, że część artów powtarza się na przestrzeni rozgrywki. Rozumiem, że tak było łatwiej – i zapewne taniej, bo artów jest dużo i są ładne – ale wciąż… Podobnie z resztą z muzyką, która jest mocno powtarzalna. Ale klimat jest, więc można ten drobny mankament pominąć.
Podsumowując?
M: Jeśli ktoś lubi gry narracyjne typu visual novel, polecam zagrać. Fajnie napisani NPC i ładne grafiki lokacji to swoista kopalnia inspiracji do sesji i scenariuszy osadzonych nie tylko w Świecie Mroku. Każda historia zbudowana wokół przedstawionego w “Coteries…” NPCa stanowi pomysł na niezłą fabułę, a wrzucenie w nią drużyny nie powinno sprawiać większego kłopotu.
D: Zgadzam się w 100%. Ja na pewno zagram jeszcze kilka razy, żeby w pełni odkryć historie, które kryją się za NPCami i być może poznam inne zakończenie. Jestem jednak pewna jednego: dla fanów visual novel i Świata Mroku – pozycja obowiązkowa.