Infantylne czy zbawienne? O ucieczce w piękne i kolorowe światy w poszukiwaniu bezkompromisowego dobra
Otaczający nas świat, choć jest piękny, porywający i pełen niesamowicie dobrych rzeczy, może nam na co dzień wydawać się szary, przygnębiający, czy nawet depresyjny. Codzienne problemy – ze zdrowiem, z rodziną, z finansami, pracą, nie napawająca optymizmem sytuacja polityczna, problemy światowe w postaci głodu, wojen, chorób, wyniszczenia środowiska naturalnego – wszystko to sprawia, że szukamy ucieczki. Wszyscy tu zebrani mamy na to swoje sprawdzone sposoby 😉 Gry RPG, LARPy, planszówki, książki, filmy, czy seriale choć na chwilę pozwalają nam przenieść się do innych światów, pełnych zarówno tych dobrych, jak i złych emocji, które jednak prowadzą do pewnego rodzaju oczyszczenia. Coraz częściej jednak możemy spotkać na swojej drodze trochę inne produkcje…
Śliczny pegaz o żółtej maści oraz jasnoróżowej grzywie i ogonie lekko podbiega do Was. Ma ogromne błękitne oczy, które patrzą na Was nieśmiało, a jej znaczek to trzy różowe motylki. Przecież to Fluttershy! „Przepraszam bardzo” mówi delikatnym, bardzo cichym głosem. „Dziękuję za uratowanie mojego królika, Angela. Gdzieś mi się wymknął i wszędzie go szukałam” Delikatnie podnosi białego króliczka i go przytula. Królik spogląda na Was z furią i robi groźne miny. „Widać, że macie rękę do zwierząt” uśmiecha się niepewnie„Mój mały Angel najwyraźniej Was polubił!” Królik na te słowa energicznie kręci główką i spogląda na Was ze złością. Fluttershy nie dostrzega tego zupełnie i nieśmiało prosi Was o pomoc przy opiece nad całą gromadką pupili…
Źródło: Tails of Equestria. The Storytelling Game. w wolnym tłumaczeniu przez niżej podpisaną
Ciężko się nie uśmiechnąć, prawda? Jest to bardzo sympatyczne i choć może na pierwszy rzut oka nie widać tego po otaczającym nas świecie, człowiek instynktownie na dobro reaguje dobrem. Spełnianie dobrych uczynków podobno wywołuje wyrzut endorfin [źródło]. Odczuwamy satysfakcję z tego, że udało nam się pomóc. I ciężko oprzeć się wrażeniu, że m.in. do tego właśnie mechanizmu w sprytny sposób odwołują się twórcy takich systemów jak Tails of Equestria. A że przy okazji żonglują innymi wartościami, które próbowali nam wpoić nasi rodzice i dziadkowie, nie tylko wywołują w nas pewną nostalgię, tęsknotę za dziecięcymi czasami, ale też odwołują się do podwalin naszego jestestwa i ogólnie przyjętych norm, których jednak zdarza nam się z różnych przyczyn nie przestrzegać, a które przez stulecia rozwoju naszej kultury zostały mocno ugruntowane w naszej świadomości. I tak: przyjaźń ma niesamowitą moc pokonywania przeszkód, ponieważ razem jest nam je po prostu łatwiej przezwyciężyć, szeroko pojęte „zło” w obliczu szczerych intencji i zwartego szyku przedstawicieli „dobra” musi się ugiąć, oszustwo nie popłaca, a kłamstwo ma krótkie nogi…
W Tails of Equestria istnieje wyraźny podział na dobro i zło, ALE nie wyklucza on zmiany postawy i stania się godziwą istotą, w myśl zasady, że każdy zasługuje na drugą (trzecią, czwartą i piątą, jak w przypadku Discorda…) szansę.
Ponadto, cała mechanika oparta jest o współpracę między bohaterami, dzięki której są w stanie sprostać nawet przeważającym siłom wroga, czy wyzwaniom, które jednego kucyka po prostu by przerosły. Tokeny przyjaźni wynikają z więzi między postaciami graczy i ułatwiają pokonywanie kolejnych testów, jakie stawia przed nimi Narrator, a pielęgnowanie takich wartości, jak prawda, lojalność, uczciwość, czy wierność gwarantuje sukces…
I wiecie co? Trafia to do nas idealnie. Do naszego wnętrza, dotyka tych strun, o których możemy nie pamiętać, że je mamy, odwołuje się do istoty naszego człowieczeństwa. Tak wykreowane światy przyciągają nas niczym światło ćmy. Krążymy wokół nich, grzejemy się w ich cieple, szukamy w nich bezpieczeństwa. Czy jest to infantylne? Według mnie nie. Samo istnienie i tworzenie takich produkcji oraz sukces, jaki odnoszą wyraźnie pokazuje, że jest to nam potrzebne. Czy zbawienne? Może być. Po pierwsze, pozwoli nam na chwilę oderwać się od problemów i przenieść do tęczowego świata, w którym wszystko dobrze się kończy. A po drugie… Po drugie wystarczy, że zamiast odcinać się od tego, co jest w naszym życiu niefajne, co sprawia nam przykrość, zaczniemy czuć to wszystko, o czym wcześniej pisałam. Wystarczy, że część tych oczywistych oczywistości zaczniemy wdrażać do tej naszej wyblakłej rzeczywistości. Drobne gesty dobroci, docenienie przyjaciół i rodziny, którą mamy, otwarcie się na nowych ludzi i nowe doznania, nie chodzenie na skróty. Może nie będzie łatwiej, może będzie bardziej bolało, ale jestem przekonana, że nasz mały prywatny świat zacznie nabierać zupełnie nowych barw!