Niedzielni NPCe – czyli Kuźnia Bohaterów Niezależnych #07
Najnowszy odcinek z serii Kuźni Bohaterów, tym razem zrodzony z moich ostatnich eksperymentów z tworzeniem NPCtów na podstawie otaczającej fauny w ramach krótkiej przygody osadzonej w lesie.
Pan Henryk, Zegarmistrz z Wilczej
Pan Henryk stworzony głównie z myślą o kampanii w Zew Cthulhu 90s w Warszawie, ale jest na tyle elastyczną postacią, że można wykorzystać go w innym settingu i innym systemie (vide Henry; Henrick)
Pan Henryk to przeuroczy staruszek, prowadzący zakład zegarmistrzowski na Wilczej 52. Jakby zapytać autochtonów, to żaden nie przypomni sobie konkretnej daty kiedy Pan Henryk wprowadził się na Wilczą. Jest na tyle charakterystyczny, że śmiało można go już nazwać tradycyjnym elementem tej ulicy. Kiedy naprawił pierwszy zegarek? Ponoć jak skończył 10 lat, bo dziadkowi wyślizgnął się z kieszeni i stłukła się szybka, a może to klapka odpadła? A może to sekundnik się zaciął? Na pewno któraś z tych wersji jest prawdziwa… Pan Henryk zazwyczaj macha ręką, jak nie może sobie przypomnieć konkretów, ale fakt jest taki, że tę historię opowiada każdemu co bardziej cierpliwemu klientowi, zaraz po wymienieniu chronologicznie wszystkich płyt Bee Gees.
Ten życzliwy staruszek o białych jak śnieg włosach wygląda odrobinę jak Gepetto, a jego ruchy zdecydowanie przypominają starego wyliniałego niedźwiedzia, gdyby zdjąć mu oczywiście te druciane okulary z twarzy. Ma tubalny głos, wiecznie wilgotny od kataru nos i głęboko osadzone kasztanowe oczy, a wielkie jak bochny dłonie mimo, że zdają się niezgrabne jak niedźwiedzie łapy, z niebywałą precyzją i delikatnością obsługują każdy zegarek.
W jego pracowni panuje wieczny zaduch, a naczelnym zapachem zdaje się być stare drewno. Wszędzie na ścianach można dostrzec paski od zegarków, tarcze, wskazówki i akcesoria typowe dla starego zegarmistrza. Ilekroć ktoś odwiedza jego tykającą krainę Pan Henryk wystawia głowę zza wielkiego mahoniowego biurka, uśmiecha się szeroko, obnażając garnitur nieco pożółkłych zębów i od razu rozpoczyna miłą pogawędkę.
Ze środka pracowni ZAWSZE dobiegają dźwięki płynące ze starego radia i kasety Bee Gees. Jeśli jakiś klient zwróci na to uwagę, Pan Henryk z wielką przyjemnością rozpocznie dysputę na temat jedynego słusznego zespołu. Co bardziej dociekliwi i bystrzy goście mogą dostrzec pod skórzaną kamizelką Pana Henryka starą wytartą koszulkę ulubionego zespołu.
Czasami można ujrzeć przez zakurzone okno pracowni, jak Pan Henryk pracuje, nierytmicznie tupiąc przy tym nogą i mrucząc jedną z aktualnie słuchanych piosenek Bee Gees.
Na biurku Pana Henryka stoi niezakurzona ramka ze zdjęciem ukochanej żony – Wandy. Pan Henryk nigdy nie mówi na ten temat, a jeśli poruszy się tę sprawę, próbuje zmienić tory rozmowy.
Zegarmistrz wie zaskakująco dużo o każdym mieszkańcu Wilczej, a historia Warszawy nie ma dla niego żadnych sekretów. Tak potrafi opowiadać o przeszłości tego miasta, jakby sam przeżył każde wydarzenie z historii, które opowiada. Złośliwi twierdzą, że Pan Henryk musi mieć ze 100 lat jeśli nie więcej… On słysząc te plotki, zazwyczaj zamyśla się, gładząc siwe wąsy i podsumowuje całość w konkretny sposób: “Ech, gdyby te gówniarze przeżyli tyle, co ja i widzieli to, co ja…”. Wtedy spogląda też na zdjęcie żony. Co bardziej wnikliwi klienci z pewnością zauważą to zachowanie.
Pan Henryk posiada również złoty zegarek z klapką na łańcuchu, który rzekomo odziedziczył po swoim dziadku (czyżby to ten co naprawił?). Zazwyczaj zwisa on z szybki, za którą urzęduje Zegarmistrz. Delikatnie kołysząc się od przeciągu, często wskazuje godzinę wchodzącym klientom. Dziwnym jest tylko fakt, że zawsze wybijająca godzina nijak się ma do realnego czasu i ZAWSZE wskazuje zupełnie co innego… Dlaczego? 🙂
Ulubione cytaty: “Od rana mam dobry humor!” [nucąc pod nosem] ; “Bee Gees, no jak to Pan nie słyszał?!” ; “Och, już nie zliczę ile razy byłem na ich koncercie!” ; “Ech, gdyby te gówniarze przeżyli tyle, co ja i widzieli to, co ja…”
Utwór towarzyszący: wszelkie Bee Gees, ale najbardziej popularny: How Deep Is Your Love